Słodycz 

11 maja 2020

 

Zielona łąka z żółtymi mleczami

i ja na kocu grzejący się w słońcu

do horyzontu zielono i złoto

- do linii nieba nie spotkasz nikogo

 

czuję jak grzeje słońce prosto w plecy

ciało prężnieje skóra się brązowi

i młodość moja gotowa do skoku

- czy chwila to marzeń czy może już grzechu

 

do horyzontu nie masz tu nikogo 

pytam się Boga co jest z moją duszą

wśród żółtych mleczów czuję słodycz lata

i widzę oczy wpatrzone w me usta

 

na wargi także pada słońce

i rozświetlone wrzuca w mózg obrazy

i malinowe przebudza rozkosze

- wstydzę się siebie i Bóg się tym bawi

 

po latach łąka będzie opisana ...

 

cóż mam powiedzieć gdy powrócę z kocem

zaciekawione spotykając oczy 

czy malinowych rozkoszy obrazy

mogą mi z wykraść by ze sobą nosić?

 

czy mam im mówić o słodyczy łąki   

pozwolić czule dotknąć brwi nad okiem   

na horyzoncie gdzieś słychać zabawę                               

- nie mam odwagi by podejść do okien                           

 

do linii nieba nie spotkasz nikogo

wracam nieubrany poddając się słońcu

w złote południe faun podaje wodę

- czuję jak z serca słodką krew mi toczy...

         

   Rajmund Dobrzyński  03-05.2007

      

                                                               

 

wiersze poems Rajmund Dobrzynski
Facebook Rajmund Dobrzynski
wiersze poems Rajmund Dobrzynski
mail to Rajmund Dobrzynski